5 piw, które wywarły na mnie największe wrażenie

Dzisiaj wyjeżdżam na dwie doby do Warszawy. Nim wsiądę do znienawidzonego Polskiego Busa (194cm wzrostu to katorga w takim pojeździe) chcę podzielić się z Wami listą piw, które zapamiętam do końca życia. Być może komuś z Was aż tak nie smakowały, być może zdarzają się nierówne warki. Jednak przy pierwszym zetknięciu z tymi pozycjami otwierałem po prostu szeroko oczy i szeptałem „o kurwa…”. Dla takich piw warto poświęcać pieniądze i czas. Pamiętajcie, że drogie piwo to nie tylko smak. To także wspomnienia i doświadczenia. Bo nasze życie zbudowane jest z przeróżnych doświadczeń…

Piękny mi wstęp wyszedł, prawda?

Deep Love (AleBrowar i NØGNE Ø)

deep-love-alebrowar-nogne

Najlepsze piwo tego roku. Niesamowicie zbalansowane, wszystkie aromaty i smaki doskonale ze sobą współgrają. Są zapaszki typowo belgijskie, nieco dzikie, przyprawowe. Z drugiej strony amerykański chmiel, który doskonale się w to wszystko wkomponowuje. Mimo swojego woltażu i ekstraktu, piwo wydaje się nader lekkie i bardzo pijalne. Magia.

Tutaj możecie obejrzeć naszą wideo-recenzję Deep Love: KLIK. A jak nie lubisz oglądać, to możesz poczytać.

6 Joseph’s Street, Pracownia Piwa

6-josephs-street-pracownia-piwa

Piłem tylko raz. To wystarczyło, abym zapamiętał doskonale jego smak i – co najważniejsze – fakturę. Gęsty, żytni stout. Czasem słyszycie, że piwo było gęste, wręcz oleiste. Prawda jest taka, że 90% tych zdań to brednie. Dla wielu osób piwo jest gęste, gdy jest choć trochę cięższe od pilsa. Tutaj tą gęstość czuć doskonale. Piwo ślizga się po podniebieniu, jest nisko wysycone i zapełniające. Doskonały, kleisty, żytni stout. Mocno kawowy, mocno palony. Ambrozja.

Lil B’, Evil Twin Brewing

lil-b-eviltwin

Kupiłem tylko jedną butelkę i bardzo tego żałuję. Trudno je w Gdańsku dostać, pojawiło się tylko raz w Leclercu. Jeśli je gdzieś zauważycie, kupujcie na pęczki. To bodajże najlepszy porter, jaki w życiu piłem. A trochę ich wypiłem, bo portery generalnie lubię. Rozgrzewający, niesamowicie aromatyczny. W zapachu kawa, gorzka czekolada i śliwki w likierze. W smaku podobnie, plus krótka goryczka. Lil B’ to piwo, które piłem najdłużej. Około 2,5 godziny, pogrywając w Battlefielda 4. Warte każdej wydanej złotówki.

Niektórzy twierdzą, że to RIS.

Smoky Joe, AleBrowar

smoky-joe-alebrowar

Z regularnej oferty AleBrowaru, żadne inne piwo się z nim nie równa. Po pierwszym dniu Blog Forum Gdańsk 2014 w ubiegły weekend, wypiłem 3 szklanki Smoky Joe w wersji fanowskiej. Po drugim dniu skusiłem się na jeszcze jedną. Musicie wiedzieć, że rzadko kiedy zdarza się, abym dane piwo wypił dwa razy jednego wieczoru. Najnowsza warka intensywnie PACHNIE spaloną izolacją połączoną ze świeżo wylanym asfaltem. Ten sapach jest przepiękny, a kto go nie lubi, ten trąba! Jest to prawdopodobnie zapach whisky przesączanej przez torf, ale ja na whisky się nie znam i piję z Colą. W smaku mocno czekoladowe z posmakiem whisky i asfaltu. Absolutnie rewelacyjne. Moja bardzo stara i bardzo słaba recenzja jest tutaj.

Imperator Bałtycki, Browar PINTA

imperator-bałtycki-pinta

Mój drugi ulubiony porter, jednak nie w wersji klasycznej, a chmielony amerykańskim chmielem. Prócz wszystkich cech porteru czuć tutaj także cytrusy i żywicę. To połączenie o dziwo zdaje egzamin i na długo pozostaje w pamięci. Piwo wyjątkowe, niewarte leżakowania. A przy tym warte swojej ceny. Czekam na tegoroczną edycję. Pisałem o nim na blogu.

Dlaczego tylko jedna zagraniczna pozycja? To normalne, że częściej pijam piwa polskie. Z drugiej strony trochę piw spoza kraju wypiłem. Zdarzały się ciekawe pozycje, jednak tylko Lil B’ wbił mnie w ziemię, zszokował. Blisko były Maredsous Tripel, LaTrape Quadrupel i Duvel. Rochefort 10 także bardzo blisko. Zapamiętam je, to pewne.

Jakie piwa wywarły na Tobie największe wrażenie? Komentarze są do Twojej dyspozycji :)

PS. Wspomniałem, że będę przez 2 dni w Warszawie. Jeśli chcesz napić się wspólnie piwa, to będę dzisiaj wieczorem w Cudach na Kiju. Niestety nie wiem na jak długo. Nie bój się podejść i zagadać. Nie gryzę.

4 Komentarzy

  1. Zgadzam się a propos Deep Love. Smoky Joe – maltretuję Bartka o jakąkolwiek dostawę na terenie Wrocławia i ciężko, a strasznie jestem na ten browar napalony. ;) Może się uda jeszcze w tym roku. Pinta – bardzo dobry impretaor, a dwóch pozostałych zwyczajnie nie piłem.

  2. ja też zapamiętam deep love na długo… jako piwo pomyłke… takie niewiadomo co wyszło z tego… (i ta przecitnie niska goryczka)…. imperator bałtycki- przeciętnie a nawet kiepsko jak na taki ekstrakt (co nie znaczy że było złe)…

    a na mnie piwa które wywarły najwieksze wrażenie to
    1- (nie do kupienia… chyba że w Belgii w brukseli w knajpie delirium): gouden carolus cuvee van de kaizer z 2001 !!
    2- struise- black albert (ris 13%- najlepszy RIS jakiego kiedykolwiek piłem)
    3- Hanssens oude kriek- kosmicznie kwaśne, piwo dla hardcorów
    4- De Molen- Goth & Vandals- Rye RIS leżakowany w beczkach po bourbonie (ok 35blg i ledwie 10,6% alk)
    5- 3Fonteinen- zwet.be porter z bretami (7%)- wybitne piwo…

  3. Jeśli chodzi o polskie piwa – to ciężko się nie zgodzić z tym zestawieniem, jednocześnie ujawnia się Twoja miłość do piw ciemnych i mocarnych ;) Jedna uwaga – nie jest to whisky przesączana przez torf, a raczej whisky wykonana ze słodu, który torfem jest wędzony (tak jak Niemcy wędzą bukiem, a są też np. dostępne słody wędzone drzewem wiśni). Z tego samego słodu jest (po części) wykonywany właśnie Smoky Joe.

  4. Moja piątka, w według zawartości efektu WoW ;-)
    1. Harviestoun Ola Dubh
    2. To Øl Sort Mælk
    3. Mikkeller Hoppy (Happy) Lovin’ Christmas
    4. BrewDog / Evil Twin Hello My Name is Sonja
    5. Kormoran Podroze Kormorana Coffee Stout

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *