Imperator Bałtycki — teraz żałuję, że kupiłem tylko jedną butelkę

Na to piwo czaiłem się jak wąż w pomidorach. Dotychczas palmę pierwszeństwa – jeśli chodzi o moją atencję i wyczekiwanie premiery – miał Golden Monk, który ostatecznie nieco mnie zawiódł. Mam to do siebie, że potrafię ubzdurać sobie smak piwa już przy odtajnianiu etykietki. Zdarza się, że przy zetknięciu z danym stylem czuję zawód i chlipię w mojego różowego misia, oglądając „M jak Miłość” i popijając ciepłe Tyskie z puszki. No dobra… koniec pitolenia. Otwieramy Imperatora Bałtyckiego od PINTY.

Jeszcze chwilkę, proszę…

Imperator Bałtycki to piwo w stylu „imperial porter”. Polska porterami (bałtyckimi) stoi; styl ten jest bardzo przez rodzimych piwoszy niedoceniany. Możemy pochwalić się najlepszymi porterami bałtyckimi na świecie i żaden browar zagraniczny nie sięga nam do pięt. Tak! Mamy być z czego dumni! Polacy robią najlepsze portery, w zasadzie trudno natknąć się na prawdziwą słabiznę w Polsce.

Imperator Bałtycki PINTA

Rzadko sięgamy po portery bałtyckie, bo to piwa ciężkie, esencjonalne, mocne. Kowalski nie chce męczyć butelki przez godzinę, chce spić szybko 4-pak jasnego do meczu. Nie mam zastrzeżeń, porter to piwo dobre dla spokojnej degustacji. To kompan do dobrego filmu, serialu, książki czy długiej rozmowy. Chętnie wybieram piwa mocne i ciężkie, gdy chcę w spokoju poczytać i delektować się smakiem. Nawet Cornelius Koźlak (który nie jest koźlakiem) pasował mi ostatnio do Pokolenia Ikea: Kobiety.

Takie wypusty jak „Imperator Bałtycki”, zwany potocznie „Importerem”, pokazują także dobitnie, że w niektórych przypadkach cena za coś prawie nieosiągalnego, nie musi być marketingowo windowana ponad wszelkie normy. Serio! Imperator wyszedł w nakładzie nieco ponad 7 000 butelek. Wyobrażacie sobie whisky z takim nakładem? Musiałbym zadłużyć dwa pokolenia w przód, aby się jej napić. A tutaj proszę – produkt pożądany, w butelce 0,33l, a wcale nie tak drogi. 8,60zł. A ile wspomnień będzie. I trochę lansu, bo dostać go niełatwo.

Imperator Bałtycki, Browar PINTA

Wiecie, jak kocham degustacje? Podziwianie piany opadającej albo z sykiem, albo formującej czapę. Wow! To jest coś!

Dajcie spokój! Piwo jest po to, aby je pić, cieszyć się jego smakiem i dzielić ze znajomymi. W tym przypadku wypiję Wasze zdrowie i podzielę się z Wami moimi wrażeniami. Przyjmijcie ten gest jako życzenia świąteczne :)

Imperator Bałtycki PINTA

Ułożyłem się więc wygodnie na łóżku, znalazłem sobie kompana do szklanki i wziąłem coś do czytania.

Przy nalewaniu zauważyłem, że Imperator jest niezwykle gęsty. Jakbym do szklanki wlewał syrop. Pierwszy łyk i już wiedziałem, że nie jest to zwykły, smaczny porter. W aromacie pierwsze skrzypce gra kawa i ciemna czekolada, świetnie dopełniane przez amerykańskie chmiele. Po ogrzaniu, stosunek aromatów odwraca się, dochodzą delikatne cytrusy. Wąchanie Imperatora przypomina zaciąganie się aromatem kawy z syropem żywicznym, obok której leży tabliczka gorzkiej czekolady. Świetne połączenie, jestem na tak.

O ile aromat nie jest bardzo intensywny, o tyle badanie organoleptyczne ujawnia prawdziwą bombę smakową. Po kolei, bo trudno zebrać to do kupy. Pierwszy kontakt: słodycz, ciemna czekolada i nieco kawy. Zaraz po przełknięciu „odpalają się” aromaty żywiczne, leśne, może nieco ziołowe. Kapka cytrusów też tu jest, aczkolwiek dominująca jest gorzka czekolada w akompaniamencie żywicy. Na finiszu genialna goryczka – być może troszeczkę za mocna, ale szybko znikająca z podniebienia i pozostawiająca fajny, ziołowo-żywiczny posmak.

Imperator Bałtycki PINTA Łukasz Matusik

Obowiązkowa pozycja. Piwo rewelacyjne, ekstremalnie wysoce pijalne, alkohol dobrze ukryty. Nie wiem, czy ma potencjał do zostania „piwem roku”, ale w mojej „pierwszej trójce” na pewno się znajduje. Porterów do niedawna nie lubiłem, ale przy każdym kolejnym kontakcie z tym gatunkiem odkrywam w nim coś zaskakującego. To esencja piwa… tym można nawracać ludzi, którzy twierdzą, że piwo to piwo i ciężko je odróżnić.

Tak jak w tytule. Żałuję, że kupiłem tylko jedną butelkę. Piwo warte swojej ceny. Co cieszy to fakt, że powstaną jego kolejne warki. Teraz już wiecie, że nie warto trzymać przy sobie pieniędzy. Wyłuskajcie kilka złotych dukatów i poproście sprzedawcę o „Imperatora Bałtyckiego”. Nie będziecie stratni.

Ja Wam to mówię.

8 Komentarzy

  1. Amator Piwa

    24 gru 2013 at 23:45

    Z tą dostępnością to nie przesadzaj. Bez problemu w Częstochowie można go kupić i to w dwóch sklepach. 7000 butelek to nie 700.
    „wcale nie taki drogi”???? przeliczając na 0,5 litra objętości wychodzi 12,90zł za butelkę. To nie drogo? Rozumiem wysokie koszty surowców, itd. ale dla mnie to bardzo drogie piwo. Ponad dwukrotnie droższe niż zwykłe portery bałtyckie z tzw.regionalnych browarów.
    PS. fajny misio ;>

    • W Gdańsku rozeszło się na pniu :)

    • w Krakowie dostępność IP liczyło się w godzinach ;) chyba tylko Beer Concept na Łużyckiej (dzięki wprowadzeniu limitu 2 but/os) miał to dłużej niż dzień

    • w pełni się zgadzam, ktoś wzorcowo rozkręcił spiralę marketingu. To pierwsze i oby ostatnie piwo od pinciarzy rozprowadzane na zasadzie histerii piwowarów domowych. Zwykły Kowalski tego piwa nawet nie zauważył bo rozeszło się na pniu, kupowane po kilka butelek na głowę. Poza tym piwo jest drogie jak na 0,3.

  2. Imperator to moim zdaniem najlepsze piwo. W ogóle.
    Przy poprzedniej warce razem udało mi się kupić 10 butelek :D i jeszcze dwie sobie leżakują….
    Tym razem – nic. Mam zamówione – a czy będzie… kto wie…
    Z Imperatorem jest tak, że mi bardziej smakuje, gdy sobie trochę poleży. Gdy pierwszy raz go kupiłem, butelkę wypiłem od razu i choć to piwo było super, to jednak zbyt dużo goryczki. Drugą zostawiłem w lodówce i zapomniałem o niej na dwa miesiące. Po tych dwóch miesiącach…. małmazja. Wszystko się poukładało, goryczka nieco odpuściła, wysunęły się wszystkie aromaty jak trzeba, po prostu perfekcja. Można sączyć i delektować się.

  3. Za RIS’a bez mrugnięcia oka wydaje się 15-25zł za buteleczkę 0,33l i to normalne. Za Mikkeller’a Black nawet 40 i więcej (zależy gdzie) za 0,375l i po wypiciu czuje się wręcz satysfakcję… więc z tej perspektywy, 8-10zł za 0,33l imperialnego portera w najlepszym wydaniu nie jest drogo:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *