Dobra, przyznam bez owijania koncerniaka w etykietkę pseudokraftu. Rok 2018 piwnie schrzaniłem. Blogowo zresztą też. Na palcach lewej stopy (spokojnie, mam wszystkie) policzyć mogę teksty, które zapadły mi w pamięci. Wam tym bardziej. Dobre piwo poszło mocno w odstawkę, czego następstwem było nadszarpnięcie piwnych znajomości. Chwilami nachodziły mnie niezbyt przyjemne chochliki, spychające myśli w kierunku dołu z tabliczką „zawieś bloga, zrzuć ten balast”.
Nie chcę jednak, aby wpis ten był tłumaczeniem się kolesia, który sporo ważnych spraw codziennych nadstawił nad pisanie o piwie, czy ogólnie siedzenie w świecie kraftu.
Największe jebnięcie obuchem dostałem na Craft Beer Fieście Winter 2019, kiedy po perypetiach związanych z przebranżowieniem się wyszedłem „do piwa” i ludzi po bodaj 3 miesiącach kraftowej nieobecności. Poczułem się jak kosmita, a moją alienację zauważył nawet Bartek Nowak. Inny świat, jak przez folię, przerażające uczucie wyizolowania i niezrozumienia.
Nie ma się co zwierzać. Realizowałem się, realizowałem też plany, dbałem o bliskie znajomości, trochę poszalałem bo trzydziestka zaczyna podgryzać w kolana. Piwo rzemieślnicze i cała otoczka trzymały mnie jednak na cienkiej jak Grodziskie nitce przymocowanej do ucha. Co jakiś czas czułem delikatne rwanie. Wypiłem nawet pół litra czystej. To tylko nasiliło objawy.
Ten wpis będzie dla mnie drogowskazem na ten rok. Ilekroć do niego wrócę, przypomnę sobie o czym powziąłem.
Po raz pierwszy od dawna, wpisu właściwie nie redaguję. Lecę z koksem jak mi klawiatura pod palce wskoczy.
Dwa wpisy w miesiącu
Minimum.
Jeden wpis degustacyjny (ale bez nudy!), drugi wpis ogólny – edukacyjny, reakcyjny, opisujący zjawisko lub poruszający szeroką tematykę. Najwyżej będę siedział przed laptopem bite dwie godziny i gapił się w reklamy Kasztelana, aż się zrzygam i mi się zachce.
Próbować przynajmniej 5 nowych piw w miesiącu
Przestałem poszukiwać, zacząłem pić. Trend powrotu do tego, co sprawdzone zauważyli w zeszłym roku wszyscy blogerzy piwni, piwowarzy, browarnicy, ich żony, kochanki, psy i jeże pigmejskie córki sąsiada z bloku obok.
Chcemy powtarzalności i stałej jakości. Premierowe piwa ekscytują przeważnie nie bardziej niż nowy smak zupki chińskiej. To dlatego moje kubki smakowe zraszałem tym, czym nie mogłem się sparzyć. Rzadko wychodziłem poza strefę komfortu, przez co dr Grzesiak był zapewne smutny.
Zamykanie się w bańce tego co znane to jednak prosta droga do wypalenia i marazmu. Pośród kupy przeciętniactwa wykopać można przecież złote samorodki. Od zdolności poszukiwacza zależy jednak, czy więcej będzie żwiru czy urobku.
Próbować przynajmniej jednego piwa z nowego browaru w miesiącu
Ominął mnie hype na wymieniany przez każdego w podsumowaniu blogerskim Jurka Browar Funky Fluid. Widziałem gdzieś logo, tyle zapamiętałem. Etykiety chyba a’la Pohjala albo Cloudwater, tak?
Kiedy spojrzałem zaś na oszałamiające podsumowanie Piwnej Zwrotnicy, kiedy dotarło do mnie, ile browarów w tamtym roku powstało – chciałem zerwać z klaty plakietkę „koleś ogarniający scenę piwną” i cisnąć ją do kosza.
Będę dawał szansę. To tylko kilka złotych w miesiącu. Jak trafię na coś zajebistego to dam Wam znać, obiecuję!
Odwiedzić z własnej woli minimum dwa festiwale piwne
Jeżdżę na festiwale, na które jestem zapraszany. Przeważnie w roli prelegenta. W sklepach i pubach mam tyle piwa, że imprezy masowe tego typu to dla mnie tylko i wyłącznie możliwość spotkania znanych mordeczek. Szkopuł w tym, że spotykam te mordeczki przy okazji kranoprzejęć chociażby. Nie ciągnie mnie na tłumnie odwiedzane imprezy.
Muszę to zmienić. Festiwale to niesamowita energia, która od lat napędzała moją twórczość. Na festiwalach łapałem najwięcej motywacji do działania i prawdopodobnie fakt, że od maja 2018 na żadnym nie byłem, mocno wpłynął na blogerski marazm w drugiej połowie zeszłego roku.
Trafić na dwa festiwale bez zaproszenia. Banalne. Craft Beer Fiesta Winter 2019 i CBC 2019. Checked!
Żartuję. Wybiorę dwa takie, na których nigdy nie byłem :)
Zrobić duży wywiad na blogu
Ostatnimi gośćmi na blogu byli Aga i Janusz ze Spółdzielczego. W lutym dwa lata temu!
Będzie wywiad i tyle. Prawdopodobnie z właścicielem sklepu specjalistycznego. To dobry temat, przy okazji agresywnego wejścia kraftów na półki hipermarketów. Szykuje się ciężka rozmowa.
Nagrać chociaż jeden materiał na YouTube
Filmik z 2017 roku został świetnie przyjęty. Chciałem nieco więcej poopowiadać o aspektach marketingowych na scenie kraftowej, ale wypaliłem się zawodowo w tej branży i przeszedłem w inne rejony. Programowania do piwa nie mam jak odnieść.
Mam kilka ciekawych pomysłów zapisanych na liście. Zrealizuję przynajmniej jeden z nich.
Odwiedzić browar(y) na Pomorzu
Zapowiadam się z wizytą w Czarnej Owcy w Semlinie, bo wioskę mijam dość często. Chciałbym zobaczyć Browar Bytów, Browar Amber i AleBrowar. Moim marzeniem jest tygodniowy rajd rowerowy po kaszubskich browarach. Kondycja da radę, gorzej z wątrobą.
Może w tym roku się uda? Kółeczko Semlin – Kościerzyna – Bytów jest do zrobienia w dwa dni. Dam radę!
Zrobić megafelieton tak zajebisty, jak ten
Wpis o tym, czy od piwa tyjemy, zacznę chyba wrzucać do CV. Jestem z niego niesamowicie dumny. Pochłonął ogrom pracy i udowodnił, że na tak opracowane tematy jest miejsce w polskiej blogosferze piwnej.
W tym roku spodziewajcie się megafelietonu o wpływie alkoholu na zdrowie. Tym pozytywnym i tym negatywnym. Zaszyję się w jakimś pubie i będę pisał, pisał, pisał.
Napisać jeden tekst prosto z pubu
Wymyśliłem sobie jakiś czas temu, że jeśli usiądę w pubie, to najdzie mnie wena. Zakładam, że to nie zadziała, ale chcę spróbować. Przynajmniej będę miał dobre piwo pod ręką.
Wrócić do formuły Lekko Pod Wpływem
W tym momencie możecie licytować dla WOŚP obecność w roli gościa na Lekko Pod Wpływem. Wiadomo więc, że LPW w tym roku chociaż raz się odbędzie. Dorzucam jeszcze jeden odcinek do puli i to – uwaga – w tym miesiącu!
Czyli mamy dwa odcinki. Nie wyobrażam sobie, aby w tym roku było ich mniej niż 4.
Wrócić do nagrywania podcastu z Jurkiem i Kubą
Alchemia robi genialną robotę, ale to my jesteśmy najlepszym piwnym podcastem w Polsce! Co tam, że samozwańczym :)
Ruszyliśmy tę scenę, ponagrywaliśmy i wszystkim się porozjeżdżały terminy. Kuba zamknął swój multitap i się przeprowadzał, Jurek miał roboty z Brokreacją.
Chłopaki, musimy się zgadać i znów robić to, co tak dobrze nam wychodziło. Nie dość, że frajda, to oni na to czekają!
Tymczasem dajcie lajka – Na Dnie Fermentora.
Kupić lustrzankę
#Xiaomilepsze, wiadomo. Obiektyw w Note 4X robi zdjęcia tylko wtedy, kiedy słoneczko ma dobry humor i warunki są sprzyjające jak menel pilnujący auta na parkingu. Kiedy dasz mu zeta na wino.
Bez lustrzanki albo dobrej cyfrówki to ja mogę co najwyżej porobić ziarniste zdjęcia na InstaStory, a nie do poważnych wpisów. Złapię dobrą używkę i pierwszą jej misją będzie wizyta w jednym z gdańskich browarów restauracyjnych.
Uwarzyć piwo z moją kobietą
Bo bardzo tego chciała.
Takie marzenia to ja mogę spełniać co tydzień :)
8 sty 2019 at 22:19
Wierny czytelnik życzy powodzenia :)
8 sty 2019 at 22:37
Będzie się działo!
8 sty 2019 at 22:55
fajny i rzeczowy wpis, powodzenia :)
9 sty 2019 at 09:00
Życzę powodzenia, ale… Który to już raz zabierasz się za porządna robotę na blogu a wychodzi jak zawsze? Nie chcę za bardzo zniechęcać, tylko uczulić na to że samo się nie zrobi, ale to już Ty powinieneś dobrze wiedzieć
9 sty 2019 at 10:30
Kontynuacja Katowice zaprasza na posiedzenie przy piwie :D
9 sty 2019 at 20:55
no to czymamkciukii czekam :)) wpadaj na 10-ty WFDP2019 :))
10 sty 2019 at 01:14
Powodzenia i czekam na wpisy :)
20 sty 2019 at 18:41
Powodzenia i Wszystkiego Najlepszego ! Czekam na ciekawe wpeisy , które super się czyta i są bardzo sensowne:)