Kolega pracujący w Holandii zwiózł mi kilka piw bezalkoholowych, dostępnych w tamtejszych sklepach. Kilka… no, całą torbę piw. Zamiast wypić je i o większości zapomnieć uznałem, że komuś z Was może przydać się taki drogowskaz po bezalkoholowym świecie krainy tulipanów. W zestawieniu znalazły się piwa dostępne z holenderskich sklepach, choć nie wszystkie są piwami holenderskich browarów. Bo przecież tytuł wpisu nie mógłby brzmieć „Wielki test piw bezalkoholowych dostępnych w holenderskich sklepach” :)
Największe nadzieje wiązałem ze stylami, które w Polsce — w formie bezalko — dopiero raczkują lub nie istnieją. Przykładem jest Leffe Blonde 0.0%. Nie widziałem nigdzie bezalkoholowego belga, choć z IPA też u nas cienko. Czy w Beneluksie poradzili sobie lepiej od naszych koncernów?
Na Was zerkam, Browarze Żywiec…
Palm 0.0%
- Aromat: brzeczka i nuta karmelu. Nic poza tym.
- Smak: dziwne, mocno musujące, miodowo-chlebowo-mineralne. Najbliższe porównanie to rozcieńczony wodą gazowaną kwas chlebowy. Brzeczkowe, karmelkowo-chlebowe.
Werdykt: można wypić, całkiem orzeźwiające, na swój sposób ciekawe.
Grolsch 0.0%
- Aromat: ziołowy, delikatny, z nutą brzeczki i jasnego słodu.
- Smak: orzeźwiający, niezbyt brzeczkowy, choć dość słodkawy i jakby cukrowy. Przypomina podstawowego Grolscha. Wyczuwalne zioła. Na finiszu przyjemna prosta goryczka.
Werdykt: podbić goryczkę i byłoby ekstra. A tak jest nieźle, przynajmniej nie uderza brzeczką.
Grolsch Weizen 0.0%
- Aromat: intensywnie bananowy. Wyczuć można też pieprz. Po ogrzaniu wchodzi raczej w gumę balonową. Wydźwięk jest słodki, z pikantnym akcentem.
- Smak: pierwszy łyk to guma balonowa o smaku bananów. Pieprz się chowa, smak szybko ucieka z podniebienia. Do głosu, na finiszu, dochodzi nieco brzeczki. Nie jest to jednak nachalne jasne ziarno.
Werdykt: piwo bardzo smaczne, po ogrzaniu nieco cytrusowe. Świetnie gasi pragnienie. Według mnie na rynku są o wiele gorsze „pełnoprawne” weizeny. Tylko ten syf z butelki…
Więcej Grolschy? Proszę bardzo: 3 piwa od Grolscha, których nie uświadczycie w Polsce >>>
Bavaria 0.0%
- Aromat: spalony plastik i miód. Dajcie spokój…
- Smak: Brzeczka, palony plastik, trochę metalu. Słodkawe. Całość chemiczno-metaliczno-plastikowa.
Werdykt: Fuj. Shame on you, Bavaria. Tak znana marka, a taki syf wypuszcza…
Bavaria 0,0% Wit
- Aromat: sporo kolendry, dającej efekt mydła. W tle skórka z pomarańczy. Po ogrzaniu staje się perfumowo-mydlano-kwiatowe.
- Smak: nieziemsko mdły, mydlany, przy czym piwo jest absurdalnie wręcz bezsmakowe. Na finiszu nic, poza mydlinami. Zero brzeczki, chociaż skąd ma się wziąć, jak piwo nie pozostawia nawet posmaku w ustach?
Werdykt: bez sensu, lepiej kupić wodę. Albo wodę z mydłem, jak ktoś lubi. Bavaria w tym teście poległa.
Bavaria pojawiła się też we wpisie: Test koncernowych piw bezalkoholowych z Lidla >>>
Brand IPA 0.0%
- Aromat: cytrynowy, lekko ziołowy. Prosty i przyjemny, przy czym intensywny.
- Smak: nie czuć w ogóle brzeczki. Nieco kwaskowe, cytrynowe. Goryczka wyraźna, grejpfrutowa. Bardzo przyjemne, choć nieco „radlerowate” w posmaku. Niemniej, o wiele lepsze niż chociażby bezalkoholowe Sesyjne IPA od Żywca.
Werdykt: jestem na tak! Takich IPA brakuje na polskim rynku.
Brand Weizen 0.0%
- Aromat: pieczone banany, ciasto bananowe. Do tego wyraźna nuta moreli i jakiś kwaśny owoc, przywodzący na myśl czerwoną porzeczkę.
- Smak: gęste, gładkie, wypełnia usta. Banany, ciasto z bananami, na finiszu trochę brzeczki, dającej efekt bananów z miodem. Jednowymiarowe, ale co z tego, skoro pije się je dobrze?
Werdykt: bardzo dobry bezalkoholowy weizen. Oby takie pszenice pojawiły się na naszym rynku.
Leffe Blonde 0,0%
- Aromat: banany i trochę przypraw. Do tego morele. W życiu bym nie powiedział, że wącham piwo bezalkoholowe.
- Smak: banany, jasny słód (ale nie brzeczka, raczej ciasteczka lub biszkopty) i szczypta gałki muszkatołowej. Brzeczkę zdradza minimalnie cukrowy finisz. Dość ciężkie, wyróżnia się tym na tle pozostałych. Powtarzam: w życiu bym nie powiedział, że piję piwo bezalkoholowe.
Werdykt: jak na piwo bezalkoholowe — genialne! Chcę to w polskich sklepach!
A skoro Leffe mowa, zajrzyj do wpisu Leffe Vieille Cuvee jako wstęp do „Belgów”?
Amstel 0.0%
- Aromat: jabłuszkowy, lekko brzeczkowy.
- Smak: brzeczka i jabłka, zero goryczki, nieco kompotowe. Radlerowate. Do zapomnienia.
Werdykt: lepiej kupić Radlera.
Kornuit 0.0%
- Aromat: nikły, trochę mokrej szmatki i echo brzeczki. Pachnie najmniej intensywnie ze wszystkich.
- Smak: nieco lepiej, chociaż smak szybko ucieka z podniebienia. Dzieli się na dwa takty. Pierwszy, ziołowo-ziemisty z wyczuwalną goryczką i jasnym ziarnem. Zaraz przechodzi w drugi, mocno brzeczkowy, niemal miodowy. Na finiszu przegryzione ziarno i zalegająca goryczka. Trochę trąci szmatką.
Werdykt: mocno brzeczkowe i nieco szmaciane. Nie kupiłbym ponownie.
Albert Hejin Brouwers 0.0%
- Aromat: nikły, przypomina czarną herbatę.
- Smak: herbatka z lekko ziołowym finiszem. Goryczka prawie nie istnieje, za to retronosowo pojawia się przyjemny ziołowy zapaszek. Brzeczka nie jest tak oczywista, całość raczej herbaciana. Mulące, ale pić się da.
Werdykt: nudne, herbaciane i bez goryczki. Do pominięcia. W Hejinie są lepsze rzeczy :)
Wieckse Witte 0.0%
- Aromat: wyraźnie pomarańczowy, z nutką perfum i brzeczki.
- Smak: brzeczka, mydliny i stęchła nuta piwniczna. Delikatna odchmielowa metaliczność. Coś tam bananowego próbuje się przebić, jakieś ciasto bananowe, ale słabo mu to idzie. Muśnięcie wanilii po kilku łykach. Całość niby fajnie wypełnia usta, niby jest gęsta, ale prawie nie ma smaku. Niewyraźne, właściwie bez finiszu.
Werdykt: nudne, prawie bezsmakowe i wodniste. Można sobie odpuścić albo wypić na raz po meczu czy rowerze.
Hoegaarden 0,0% Wit Blanche
- Aromat: sporo kolendry, perfumowe, z bardzo wyraźną skórką z pomarańczy. Pachnie pięknie, pomarańczowo-kwiatowo.
- Smak: dość słodkie, ale nie czuć właściwie brzeczki. Pierwszy strzał to słodka pomarańcza (nieco „syropowata”). Za nią biszkopty i mydełko od kolendry. Nie da się poznać, że piwo nie ma procentów. Nic go nie zdradza. Prosty witbier, właściwie w 4 taktach: słodka pomarańcza, perfumy, mydełko i biszkopty.
Werdykt: najlepsze piwo w zestawieniu! Odjąć nieco słodkości, a zdeklasowałoby Leffe Blonde 0.0% po pierwszym okrążeniu.
Podium w tym teście należy kolejno do: Hoegardena, Leffe Blonde i Brand IPA. Ponownie kupiłbym też Grolscha klasycznego i weizen oraz Brand Weizen. Resztę piw można śmiało odpuścić. Kompletnie poległa Bavaria, która dała ciała także w teście piw bezalkoholowych z Lidla. Tę markę można sobie moim zdaniem odpuścić.
Dajcie znać w komentarzach, jakie piwa zestawić z sobą na blogu :)
25 sie 2019 at 22:42
Z polskiej bezalko IPY to Miłosław Bezalkoholowe IPA. Zawsze mam w zapasie skrzynkę w piwnicy, a ostatnio postawiłem obok również zgrzewkę, bo Fortuna rozlała też w puszkę i wyszło jeszcze lepiej. Polecam.
27 sie 2019 at 15:05
O tak. Nie liczac craftow to Miloslaw wymiata. Do picia ze smakiem tylko on albo 1\100 Kormorana. Na inne szkoda kasy i niesmaku ;)