Kilka dni temu w Lidlu pojawiła się niezła okazja. Guinness w puszce za 2,99zł. O piwo w tej cenie mógłbym walczyć niczym o świątecznego Karpia w promocji. Trafiłem jednak na przedobiedni spadek klienteli, więc obyło się na dobyciu ostatnich czteropaków spomiędzy orzeszków w promocji, a puszek z włoskimi pomidorami. Nie omieszkałem poinformować Was, że takie cuda w Lidlu, no jakby sam Pan Jezus wodę w wino zamieniał. Okazało się jednak, że według wielu osób, ową wodę właśnie kupiłem.
Guinnessa nigdy nie uważałem za piwo niesamowite. Przyjemny, raczej drogi stout,
w którym istotną rolę — w wersji puszkowej — odgrywa widżet azotowy. Bajer, którym koleżanki raczej nie poderwiemy, ale po kilku piwach może zrobić na imprezach pięciominutową przerwę na „daj nóż, rozetniemy puszkę”. Prędko okazuje się, że kulka jak kulka, azotu już nie ma i cały czar prysł jak gówniarz wodą w oko podczas Dyngusa.
Proces produkcyjny doskonale opisał Kuba na swoim blogu. Koniecznie do niego zajrzyj.
Wracając do samego napoju, przypomina mi się mój pierwszy raz z Guinnessem. Kupiłem piwo w przypływie szaleństwa i bólu. Rok 2008, jechałem na imprezę na działce i myślałem, że zdechnę. Dorwało mnie jakieś zatrucie pokarmowe i na samą myśl o wieczornym Absolwencie bladłem. Ktoś powiedział mi kiedyś, że ciemne piwo jest ponoć dobre na takie przypadki. Uwierzyłem, kupiłem Guinnessa, otworzyłem na działce i cały się uświniłem, bo Draught z widżetem potrafi wykipieć. Szczególnie, gdy jest bardzo zimny.
Już go nie lubiłem.
Dwa łyki pociągnięte prosto z brudnej puchy tylko uświadczyły mnie w przekonaniu, że z takimi piwami to ja się nie zaprzyjaźnię. Oddałem piwo komuś albo wylałem. Przez długie miesiące z obrzydzeniem wspominałem „rozgazowaną wodę z błotem i starą kawą”. smutnazaba.jpg.
Guinnessa doceniłem po latach. Nawet zagłębiając się w świat piwa, tego stouta przez wiele miesięcy trzymałem na skraju świadomości. Zaczął mi smakować, gdy nieco zmęczyły mnie przekombinowane krafty. Kiedy chciałem napić się czegoś, co jest smaczne i nie wymaga dużej rozkminy. Wszyscy to znamy.
Wspomniałem już o bajerze, jakim jest widżet azotowy. To dzięki niemu piwo nalewa się z fenomenalną pianą, imitującą efekt nalewania stoutu z pompy. Piana jest beżowa, kremowa, do jedzenia łyżeczką. Przypomina piankę z cappucino i zdecydowanie podnosi walory tego piwa, bo każdy łyk to nabieranie jej fragmentu.
À propos pompy: niebawem pojawi się u mnie wpis poruszający tę tematykę.
Aromat Guinnessa nie powala. Trochę palonego ziarna i nutka kawy. To piwo do wąchania się nie nadaje; nie ma się co na siłę doszukiwać na przykład czekolady. Jest prosto, bez fajerwerków.
Piwo zaskakuje fakturą. Jest bardzo nisko wysycone, przez co gładziutkie. Przyjemnie prześlizguje się przez gardło. Może nie jest to poziom żytnich stoutów, ale dzięki niskiemu wysyceniu piwo jest jeszcze lżejsze. Dla niektórych będzie to wada, dla mnie jest to zaleta.
Guinness Draught to piwo nieco wodniste, bardzo proste w odbiorze. Żadna tam bomba smakowa. Delikatne, palone, z nieco kawowym, kwaskowym finiszem. Próżno doszukiwać się tutaj czegoś więcej. Proste, palono-kawowe, nisko wysycone, kremowe. Do picia wiadrami.
Bardzo mi smakuje, mimo że kwaśność w stoutach zazwyczaj mnie męczy. Tutaj podnosi dodatkowo pijalność.
Moja rada: pić mocno schłodzone i nalewać bardzo energicznie.
Jeżeli Guinnessa uświadczycie w promocji, to możecie brać całe kartony. W cenie regularnej (około 6,50zł) absolutnie się nie opłaca.
Wasze zdrowie!
PS Dajcie znać, czy też Guinnessa lubicie, czy uważacie to piwo za „czarną wodę”.
8 mar 2016 at 13:05
Lubię od zawsze. 15 lat temu wejście na imprezę z kartonem Guinnessa w butelkach 0,33 l wywoływało niezłe poruszenie wśród lecho-tycho-żywco-fanboyów ;) Teraz kupuję okazyjnie, we wspomnianym Lidlu, kilka 4-paków. Potem piję do wykończenia zapasów i wracam do kraftu. PS. Żona go uwielbia – Guinness ma u niej +10 do lansu za pianę z widgetu.
21 cze 2018 at 22:08
Guinnessa w butelce a Guinness w puszce to dwa zupełnie inne piwa.
8 mar 2016 at 13:20
Od czasu, gdy jest w Lidlu w ptak przyjemnej cenie, kupuje sobie czteropaka tak raz na 2-3 tygodni. Piwo pięknie wchodzi, szczególnie gdy ma się sentyment do angielskich pubów i tęskni się do tego klimatu. Jedna puszka na raz, niestety w większych ilościach niestrawne.
8 mar 2016 at 13:33
u nas widziałem rzucili 4ropak Guinnessa ze szkłem za 29,99pln
25 mar 2016 at 17:49
W Tesco jest za 24.99
8 mar 2016 at 13:35
A u mnie w Lidlu albo go nie było wcale, albo tak szybko zniknął :( Szkoda bo piwo jest właśnie takie do wypicia, lekko wchodzi. Szkoda że polskie koncerny nie zrobią takiego klona Guinnessa za 2-3 zł.
8 mar 2016 at 13:45
przecież temperatura zabija smak i aromat, wiec po co chłodzić wodę ? :D
8 mar 2016 at 16:05
Kupione w jakiejś biedrze za 3zł na pewno nie jest dobre. Piłem normalnie w UK i było lepsze niż standardowe jakieś lagery w Polsce, a gorsze niż średniej klasy krafty
8 mar 2016 at 20:33
ja zwrocilbym uwage na inny problem – problem (rzekomego) mitu o tym, ze podobno piwo warzone dla marketow pochodzi z innej warki, gorszego sortu, i stad tez takie promocje, ergo: ten guinness za trójkę z lidla mógł wcale nie być guinnessem. w przypadku wódek to juz sprawdzone info, wiec może browary tez mają osobną, gorszą linię dla dyskontow?
i co z tym testem lager dunkel od rebela? :)…
10 kwi 2016 at 14:33
Słyszałam właśnie, że są 2 wersje Guinessa – oryginalna i podróba. Na podróbce na puszce podobno nie ma napisu, że jest z Dublina… Ale nigdy osobiście się nie spotkałam.
31 mar 2017 at 12:45
Ja bym raczej stawiał na efekt skali. Żabki czy inne tego typu sklepy nie dość, że korzystają z franszyzy, to dodatkowo nigdy nie osiągną takiego efektu skali jak Tesco.
Z automatu sklep kupujący paletę vs. sklep kupujący kontener będzie miał wyższą cenę o ok. 20-30%. Marża od zakupionego produktu to kolejne procenty. Narzut od wyższej ceny daje jeszcze wyższą cenę – stąd te różnice. W przypadku wódek jednak jest chyba inaczej.
15 mar 2016 at 19:07
W Żabce niedługo promocja na 17 marca.
4,99 za puchę.
22 mar 2016 at 13:43
Po baaardzo długiej przerwie właśnie w sobotę wypiłem puszkę. Bez ekstazy i rewelacji. Wodniste. Ale faktycznie w tej Lidlowej cenie będzie doskonałą alternatywą na „gaszenie pragnienia” dla np. Pilznera Miłosławia.
24 mar 2016 at 13:47
Ja generalnie piłem to piwo w wielu miejscach. I z puszki i z kija. Z doświadczenia wiem, że najlepiej smakuje w Irlandii (jak najbliżej źródła). Według mojej skromnej opinii wpływ na to ma przemiał jaki tam występuje. W Polsce i innych krajach (piłem na Litwie, piłem w Niemczech) piwo to nie smakuje tak samo. Za długo sobie stoi i traci walory smakowe. Jest bardziej wodniste i nie ma efektu, który ja z kolegą nazywamy „uderzenie dębową deską w pysk”. W taki sposób określono uczucie jakie będzie mi towarzyszyć przy pierwszej próbie wypicia tego piwa ;) Nie przewidzieli tylko, że mi zasmakuje ;) Tylko raz udało mi się wypić w Polsce Guinnessa, który smakował tak jak ten w Irlandii. Było to w Irlandzkim pubie w Bydgoszczy, którego już nie ma, w okresie kiedy zjechało się pełno osób z wysp na Speedway i Guinness schodził na bieżąco. W związku z powyższym wnioskuje tak jak napisałem. Jeżeli chodzi o puszkę to nigdy nie smakował tak jak z kija w Irlandii. Ale jak się nie ma co się lubi… to się pije Guinnessa z puszki :) Jeden leży w lodówce i czeka aż wrócę z pracy ;)
24 mar 2016 at 20:43
Zamiast tego piwa w puszce z dziwna kulka w środku wolę zaparzyć kawę zbożową. Mniej wodnista bardziej intensywna w aromacie i tańsza. Tylko procentów brak.
25 mar 2016 at 09:33
Guinessa najlepiej pić w Irlandii. To zupełnie inne przeżycie. Polecam!
10 kwi 2016 at 16:33
Mi przede wszystkim w tym piwie bardzo podoba się kolor. Jak zresztą widać na pięknych zdjęciach jest jak smoła i nie przepuszcza światła :) ciężko znaleźć piwko, które da nam podobne odczucia. No ale cena robi swoje :) Mimo wszystko od czasu do czasu lubię wypić.
11 mar 2017 at 14:55
Przy świecy może nie przepuszcza, ale jeśli tak podświetlić żarówą czy słońcem to rubinowy będzie – czyli przepuszcza doch.
5 maj 2016 at 16:22
guinness to tylko 4.2 volta inne to podróba.
9 cze 2016 at 21:13
Guinness w puszce, Guinness z kija a ja miałam te przyjemność wypić na degustacji w muzeum Guinnessa w Dublinie. Trzy rozne smaki. To w Muzeum uważam za miód na gardelko! Pycha. Uwielbiam.
22 cze 2016 at 22:42
Pomimo moich prawie 60. lat, Guinnessa piłam po raz pierwszy jesienią ubiegłego roku. W Anglii. Zakochałam się w nim natychmiast. Przez 10 dni pobytu codziennie się nim delektowałam. Ta boska, kremowa pianka, ach! Podobno w UK barmani muszą przejść specjalne szkolenie, by móc nalewać Guinnessa.
Po powrocie zauważyłam to piwo w sklepie na B. Mąż kupił, polał i łeee… Takie rozczarowanie! Gdybym to piwo z Biedry wypiła jako pierwsze, myślałabym że Guinness jest paskudny. Na szczęście wiem, jak smakuje prawdziwy Guinness.
A tego z Lidla nie znam.
23 cze 2016 at 10:54
Guinness z puchy będzie się znacząco różnił od tego z pompy ;)
5 lip 2016 at 18:30
Muszę sprawdzić z tym mocnym schłodzeniem i energicznym nalewaniem bo kupiłem gdzieś kiedyś i mi średnio smakowało.
19 sty 2017 at 22:17
Mieszkam w anglii guinness draugh to tylko 4.1 a nie 4.2 inne niz 4.1 to podroba piona !!!!
5 mar 2017 at 14:18
Piłem guinnessa w Angli to nie to samo piwo co w naszych supermarketach .Tam piwo jest jak śmietana geste goszkie i i chce się pić ,u nas to jak ktoś napisał woda z fusami z kawy.
31 lip 2017 at 16:44
Guinness tylko „z kija”. Guinness z puszki czy butelki to pomyje …
21 wrz 2017 at 19:17
W tym roku byłem w Irlandii i zakochałem się w tym piwie :) Jest rewelacyjne! Oczywiście czuć różnicę jeśli kupimy piwo w puszce, a jeśli wypijemy je np. w Dublinie w jakimś barze, lane z beczki. Beczkowe jest przepyszne. Dziś kupiłem piwo puszkowe Guinness w Lidlu w Międzyrzeczu. Pisząc ten komentarz piję je i powiem że smak ma bardzo dziwny, to nie jest to samo piwo co w Irlandii. Dystrybutorem jest Carlsberg, taka wiadomość widnieje na puszce. Szczerze odradzam takiego Guinnessa bo to nie jest oryginalny smak!
21 paź 2017 at 16:28
Guiness z puszki mało ma wspólnego z giness’em z kija. Po nalaniu draught’a z kija pęcherzyki piany opadają na dno pokala, nie zobaczycie tego po nalaniu drauht’a z puszki gdzie po zrobieniu pstryk, większość azotu ucieka na zewnątrz a nie miesza się ze draught’em.
6 sty 2018 at 19:51
Zamiast guinessa wolałbym już napić się denaturatu. To są siki weroniki.
7 paź 2018 at 09:14
Święte słowa !!!
11 sty 2018 at 13:12
Cale te piwo ja miod
1 mar 2018 at 00:12
kupiłem Guinnessa w Niemczech puszkowe,namówił mnie kolega co tam mieszka,dla mnie syf,choć w środku była „cudowna”kulka,kolega rozciął puszki,by pokazać,że to orginały,cóż preferuję piwo z dębowej beczki,mam blisko na Słowację,może kiedyś pojadę do Dublina i spróbuję prawdziwego piwa?
19 mar 2018 at 17:32
Jak ktoś potrafi oblać się Guinnessem przy otwieraniu, to znaczy, że jest gamoniem. Choć smak to rzecz gustu, to jednak narzekanie na smak ww piwa oznacza raczej brak tegoż, niż posiadanie go wysublimowanego (gustu, rzecz jasna). No, chyba że jest się słoikiem/hipsterem/lemingiem. Wtedy wybiera się przekombinowane piweczka z różnymi kolorowymi etykietkami dla gimbazy i podnieca się ich „smakiem”. Paradując z nimi publicznie jak żałosna, wspomniana gimbaza, z kubkami ze Starbunia.
1 maj 2018 at 16:39
Na górnym tarasie browaru w Dublinie to piwo ma zupełnie inny smak.
POLECAM TAM NA MIEJSCU, OD BIEDY TU Z KIJA. PUSZKI SĄ PODEJRZANIE WODNISTE.
Jako ciekawą alternatywą polecam Murphy’s. Ten sam styl ale zupełnie inny trunek.
16 maj 2018 at 21:22
mieszkałem w Dublinie 2 lata. Guiness był dla mnie wcześniej nr 1. Okazjonalnie za kufel płacilem 18zł w 2002r. Sporo. to wszystko do czasu kiedy nie spróbowałem Murphy”s. To jest smoła dopiero piekielnie kusząca… żeby nie rzec niebo w gębie. W starej knajpie na zachdnim wybrzerzu trza było wciągac to piwo z kufla bo takie gęste. pyszny to był wieczór
Tęskno mi ichniejszym browarnictwem bo zacne jest bez mała
7 cze 2018 at 22:35
Obojętne czy w Irlandii w Dublinie w muzeum czy w Polsce pod biedronką przy wózkach to piwo to sikacz. Woda z fusami z kawy i kiszone ogórki. Dno i metr mułu. Nie poprawia sytuacji wypicie nawet 4 piw naraz. Efekt wręcz odwrotny.. zamulenie a nie przyjemna faza. No bo po czym?! po wodzie z fusami?!
8 sie 2018 at 22:17
Dobre piwko, choć inne. Smak bardzo łagodny, kremowy, lekka goryczka.
Jedynie zapach gorszy, jak w naszych strongach.
Moje wybuchło, mimo starannego transportu.
14 sie 2018 at 20:27
Nie powala ani aromatem, ani smakiem…..
15 lis 2018 at 21:06
Za każdym razem gdy jestem w Irlandii z przyjemnością zamawiam Guinnessa, ale tylko a w miejcach gdzie wszyscy piją tylko Guinnessa , w tradycyjnym pubie, ostatni raz przedwczoraj ?. To coś z puszki to profanacja, tylko z wyglądu przypomina Irlandzkie piwo, raz spróbowałem i nawet nie dopiłem do końca. Niestety, dobry Guinnessa tylko z beczki nalewany tradycyjnie , im wolniej tym lepiej.
12 sty 2019 at 19:08
Mam nadzieje i wierzę głęboko , że istnieje jakiś prawdziwy Guinness, a nie ten Lidlowski, który jest pozbawiony całkowicie i smaku i zapachu… Nawet nie chodzi o to że to złe piwo… Guinness z Lidla to nie jest piwo… to gorzka ciemna niegazowana woda… straszne szkoda każdej złotówki…
13 lip 2019 at 13:47
Piłam w UK, super !!!
29 lip 2019 at 20:56
guinnes najlepszy z beczki, pije nieraz z puszki ale to nie to samo, piwa wlasnej produkcji tez sa fajne ale raz na jakis czas
16 sty 2020 at 11:39
od zawsze mój…w lidlu 4-pak to codziennośc…
5 mar 2020 at 16:53
Witam w puszcze to nie to !! Piłem oryginał w Irlandii tak jak to ma być podawane czyli kufel temp. Itp mi smakował bardzo ale to bardzo, i też nie w każdym miejscu czyli w barze z lanym Guinness
19 kwi 2020 at 18:04
Witajcie
Puszkowy jest kiepski , trochę lepiej wchodzi butelkowy, ale w Gańsku kiedyś się natknąłem na lany – z beczki ten był pyszny – polecam.
3 lut 2021 at 19:49
Piłem w Anglii pierwszy raz. Pierwszy łyk i wiedziałem że zaraz pójdę po drugie. W Tesco kosztował 1F w puszczę z nalewka 2F w barze , za 2h pracy mogłem wypić 10 szt hehe ale kto tyle w siebie wleje :) Miło wspominam ten czas :)
Ps. Anglia to syf nie polecam tam jechać :{
26 paź 2021 at 14:59
Piwo Guinness jest dla starszych , młodzi wola jasne ale najlepsze piłem w Dublinie w barze na górze w browarze Guinness po zwiedzaniu i oddaniu biletu wstępu. Na smak piwa wpływa miejsce nalewania, sposób nalewania oraz czystość szklanki. Piłem też w różnych pubach w Dublinie i w każdym smakował inaczej najgorszy był jedna z puszki kupionej w sklepie w Dublinie . Zakupu w „polskim” Lidlu dokonałem raz i wystarczy , tego co jest w puszce jakoś nie pragnę pić , mamy tzw irlandzkie puby w Polsce i czasami uda nam się napić znośnego i świeżego Guinnessa ale to loteria .
19 kwi 2022 at 20:20
Wolę jasne piwa w czeskim stylu, ale ostatnio naszło mnie, by spróbować w końcu tej czarnej legendy, którą cały świat tak się zachwyca. Znalazłem ją w Lidlu i wygląd puszki, jak i po przelaniu do szkła, to absolutne 10/10. Aż mi się ręka trzęsła gdy podnosiłem szklanicę do ust na myśl o tej ekstazie, która zaraz mnie czeka. I żałuję że nie było przy mnie nikogo, kto za pięć sekund zrobiłby mi zdjęcie, bo wyrażałoby w pełni slangowe, skrótowe „wtf?!”. Zupełnie bez gazu, zupełnie bez smaku, zupełnie bez niczego, no, może poza jakimś echem kawowości. I to jest ten Guinness, duma zielonej wyspy? Aż na chwilę straciłem do nich całą sympatię i szacunek. Jednak domyślam się, że to tylko (i mam naprawdę taką nadzieję) taka namiastka tego piwa na miarę dyskontu, bo nie wierzę, że takie coś piliby na całym świecie na hektolitry.
16 wrz 2023 at 14:19
Kupiłem kolejny raz ale tylko przez sklerozę. Postaram się więcej nie kupić, Nie warto