Quatro, Browar PINTA [PIWO MIESIĄCA]

Tak się zadziało, że w tym miesiącu nie kupiłem (jeszcze) żadnego świetnego piwa, pod cykl „piwo miesiąca”. Zastanawiałem się nad kilkoma zagranicznymi craftami, by w końcu stwierdzić, że po wyprowadzce to ja lepiej kasą szastać nie będę. A zresztą idą święta, może Mikołaj się zlituje i dostanę kilka smakołyków pod choinkę? Z drugiej strony obiecałem Wam recenzję Quatro od PINTY. „Czemu nie?” – pomyślałem. W końcu jest to nie tylko Double IPA, ale ponoć także „Special”.

Ja wiem, że tego piwa już nigdzie nie dostaniecie. Specjalnie chwilę odczekałem, aby wszyscy się wyprztykali z recenzji. Chcę to piwo ocenić na chłodno, bez tego szału towarzyszącego na przykład pierwszej warce Imperatora Bałtyckiego.

Pinta Quatro

Quatro to niezły mocarz. Ekstrakt na poziomie 24,7% (tak ze dwa razy tyle, co przeciętne jasne pełne), 8% alkoholu. Zapowiadało się piwo do powolnego sączenia, zapewne przez godzinę, albo i ponad. Akurat kończę polecony mi „Wielki Marsz” Stephena Kinga, tak więc zdawało się, że mam kompana do lektury.

Dupa. Jestem w połowie wpisu i pół piwa już wypiłem. Czyli mocno pijalne?

Od początku.

Recenzja Quatro, Browar PINTA

Pinta Quatro Pinta Quatro w szkle Pinta Quatro QIPA

Nalało się ze świetną, zbitą, gęstą pianą. No po prostu wow! Na zdjęciach widzicie, jak ładnie opadała. Do zera zredukowała się gdzieś tak w 15 minut.

Aromat… Sam nie wiem co o tym sądzić. Nie jest przykry, ale pałęta mi się tam wszechobecna ostatnio w piwach PINTY nutka siarkowa. Przeszkadza nieco. To samo zresztą wyczuwałem w „A ja pale ale [się nie zaciągam]”. Są cytrusy w postaci pomarańczy, jest też mango (kocham mango!). Z drugiej strony aromat nie jest tak intensywny, jakbym sobie tego życzył. W dodatku miesza tutaj nuta zbożowa, niczym z piw z Gościszewa. Po mocnym zamieszaniu szkłem wychodzi rozpuszczalnik, ale to już tak na marginesie…

Pinta Quatro IPA

W smaku jest o wiele lepiej, ale bez efektu „wbiło mnie w ścianę, czy ktoś ma odsprzedać karton tego piwa?”. Pierwsze skojarzenie to miks soku pomarańczowego z napojem mango. Dochodzą też nuty ziołowe. Goryczka raczej żywiczna, mogłaby być wyższa, bo piwo jest bardzo słodkie, gęste, lepkie. I słabo nagazowane, co jest zaletą. Całość sprawia wrażenie cytrusowo-tropikalnego likieru, zresztą podobnie jak likier grzeje w przełyku. 110 IBU to ja tutaj nie czuję, aczkolwiek goryczka jest zaznaczona. Zresztą dość długo zalega w gardle.

Pinta Quatro IPA

Pod koniec picia okazało się, że w moim egzemplarzu pływało sporo ciemnych farfocli, które zebrały się na dnie teku. Chmiel? Chyba tak. Końcówkę piło się bardzo nieprzyjemnie, jakbym sączył likier z kawałkami trawy czy liści. Fe.

Czy to jest dobre piwo, warte prawie 10 złotych? Moim zdaniem jest smaczne, rozgrzewające, degustacyjne, chociaż komuś kto lubi słodycze zniknie ze szkła w kilka minut. Gdybym mógł coś w nim poprawić, to postarałbym się o wzmocnienie aromatu, usunięcie nut siarkowych, obniżenie słodyczy i delikatne podbicie goryczki. I wywalenie tych cholernych farfocli.

Piwo smaczne. Powinno trafić w gusta amatorów słodkich IPA.

6 Komentarzy

  1. Widziałem wcześniej degustację Bartka Nowaka. Jego piwko też było mętne i z farfoclami.. Ciekawe, bo moje było doskonale klarowne. Ciekawe skąd ta różnica?

  2. U mnie czeka na swoją kolej, ale szczerze powiedziawszy, trochę jestem po tym wpisie zniechęcony. Zobaczymy jak będzie.

    Swoją drogą da się jeszcze to piwo dostać, tylko trzeba wiedzieć gdzie :P

  3. Jakby chłopaki z Pinty nasikali do butelek i sprzedawali to za 20 zł, to i tak wszyscy by to kupili. Jest hype na ich piwa, szkoda ze ostatnio nie urywają.. ;)

  4. 22.12.2014 – kupiłem ostatnią butelkę w mieście :) Zobaczymy…

  5. Wypiłem wczoraj, akurat miałem chwile spokoju w tym świątecznym urwaniu głowy. Piana faktycznie bardzo ładna, moje piwko było opalizujące i niemal idalnie przejrzyste, alr musze też przyznać, stało od piątku nie wzruszane a podczas nalewania zostawiłem sobie ok 1 cm piwa w butelce. Aromat faktycznie nie powala intensywnością, były tropiki, mango, troche aromatów cisteczkowych i lekkie sianko. W smaku zalepiająco słodkie, goryczka na maksa średnia i teraz pytanie czy to zasługa potężnej kontry czy przrkłamania podczas wyliczania IBU. Alkohol troche gryzł w język i gardło i dość mocno rozgrzewał w przełyku. Ogólnie przyznam szczerze, że spodziewałem się troche więcej po tym piwie i nawet postanowiłem kupić dwie butelki w związku z czym się teraz zastanawiam czy je troche poleżakować i zobaczyć co z tego wyjdzie czy też wypić poprostu na pół z dziewczyną w jakiś chłodniejszy wieczór.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *