Tank, z którego próbowałem niepasteryzowanej wersji Pilsnera, otworzono 3 dni przed moją wizytą. „Zakładaliśmy, że każdy z tanków ostoi się tydzień. Okazało się, że w tydzień potrafią zejść trzy.” — zdradził mi goszczący mnie w lokalu Tapster Jacek Maliszewski. Maksymalnie świeżego czeskiego klasyku można się napić tylko w kilku miejscach w Polsce. Na zaproszenie marki Pilsner Urquell odwiedziłem jeden z takich lokali, warszawską Česką.
Pilsner Urquell z tanka — o co tyle zachodu?
Zacznijmy od tego, że Pilsner Urquell w kegu czy butelce jest piwem pasteryzowanym. Pisałem kiedyś, że poprawnie przeprowadzony proces pasteryzacji nie powinien wpływać znacząco na walory piwa. Czy więc pomiędzy dwoma wersjami tego piwa — utrwalaną i nieutrwalaną termicznie — da się wyczuć różnice?
Tak, jednak nie są to różnice znaczące. Dla niewprawionych kubków smakowych te niuanse będą być może niewyczuwalne. Tym, co wyróżnia wersję niepasteryzowaną, jest jednak jej świeżość, którą brak pasteryzacji poniekąd wymusza. Piwo musi pozostać maksymalnie rześkie i faktycznie browar sprawuje pieczę nad tą kwestią.
Przybliżenie procesu transportu piwa z Pilzna do Tankovnej, a także budowy samego tanka, jest kluczowe dla zrozumienia potencjalnych różnic. Browar w Pilźnie przyjął, że piwo trafi do lokali w ciągu 48 godzin od rozlewu.
Transport z piwem, po przyjeździe do Tankovnej, napełnia zbiorniki, przelewając piwo specjalnym rurociągiem. Tanki zbudowane ze stali nierdzewnej lub miedzi wyścielone są wewnątrz specjalnym workiem, więc płyn nie dotyka ścianek zbiornika. Zamiast tego wypełnia szczelnie właśnie wspomniany worek, który podczas wyszynku, pod wpływem zwiększania ciśnienia wokół niego, ściska piwo wewnątrz. Dzięki temu Pilsner nie wchodzi w kontakt z powietrzem.
Po co tyle zachodu?
Zamysł jest taki, aby serwowane piwo było maksymalnie zbliżone do tego, czego można by napić się w browarze. Skrócenie czasu transportu i niedopuszczanie do kontaktu z powietrzem ma zapewnić maksymalną świeżość. Kwestie nieprawidłowego przechowywania, długiego czasu transportu czy utlenienia się piwa Pilsnera z tanka nie dotyczą.
Sprytnie pomyślane i trzeba przyznać, że taki system — obok wyspiarskiej pompy czy tzw. randalla — jest jednym z niewielu, które wyróżniają się na tle klasycznych kranów. Przy dyskusji na temat problemów z jakością piwa rzadko porusza się kwestię śmiałych rozwiązań technologicznych. Tutaj mamy jedno z nich, gdzie za cel postawiono sobie dostarczenie maksymalnie świeżego produktu.
Sam widok połyskujących zbiorników, przy których można usiąść z kuflem, działa dodatkowo na wyobraźnię. Trochę jak widok warzelni za szybą w browarze restauracyjnym. Piwo, które pijesz, spoczywa w tanku zaraz obok Ciebie. Wiesz nawet dokładnie, kiedy otworzono zbiornik.
No dobra, to czuć różnicę czy nie?
Lubię Urquella za to, że jest niesamowicie pijalnym piwem. Być może przeciwnicy koncernów rzucili właśnie czymś w monitor albo rozlali ze wściekłości kawę. Nigdy się tego nie wstydziłem, o czym pisałem ponad pół roku temu. Od tego czasu nic się nie zmieniło. Pilsner to porządne piwo, choć przyznam, że miewa lekkie wahania formy. System tanków, jak już wspomniałem, eliminuje szereg czynników „ryzyka”.
„Urquella trudno podrobić. Nie umiem sobie przypomnieć, czy piłem lepszego reprezentanta stylu warzonego rzemieślniczo. Były na pewno lepsze pilsy per se, ale czy czeskie? Rzućcie we mnie Saazem, nie przypominam sobie”.
Odwiedzając Česką, sprawdziłem oczywiście wersję z tanka. Tak serwowany Urquell wydał mi się czystszy profilowo, bardziej crispy, z silniej zaznaczoną nutą ziołową, przywodzącą mi wciąż na myśl tymianek. Diacetyl? No przecież, że tak! Tylko zgrabniej wkomponowany, w nieco niższym stężeniu. Czeski pils bez diacetylu się nie obejdzie, o tym chyba nie trzeba się rozpisywać :)
Proste, orzeźwiające piwo, które — jak bezbłędnie podsumował je goszczący mnie Jacek Maliszewski — „niczego nie udaje, bo takie ma być”. Tak właśnie postrzegam Urquella. Pils, który nie ma wyrywać z butów, bo nie taka jest jego rola.
Mnie bardzo smakowało. Tak po prostu. Czyż nie o to chodzi? :)
Gdzie można spróbować Pilsnera z tanka?
W Polsce jest kilka miejsc, gdzie sami możecie sprawdzić, czy mam rację, polecając Wam niepasteryzowaną wersję czeskiego klasyka. Jestem przekonany, że lokal opuścicie zadowoleni z faktu, że daliście mi mały kredyt zaufania. Niepasteryzowanego Pilsnera szukajcie w poniższych lokalizacjach:
- Kraków — Hevre
- Katowice — Dzień i Noc
- Poznań — Pysna Chalupa
- Warszawa — Orzo, Česká oraz Bohemia
- Wrocław — Česká, oraz Święta Racja
Poproszę jeszcze o dodanie Trójmiasta do tej listy! :)
Na zdraví!
Przeczytałeś/aś właśnie pierwszy z pięciu wpisów, powstałych we współpracy z marką Pilsner Urquell. Wspólnie chcemy przybliżyć Ci samą markę i walory tego piwa. Jak już wspomniałem, nie kryję się z tym, że Urquella od lat lubię i szanuję. Nie mam więc oporów, aby tę właśnie markę pokazać na blogu. Jeśli miałeś/aś okazję pić Urquella z tanka, podziel się koniecznie wrażeniami w komentarzach :)
8 lip 2019 at 11:26
czy na pewno w Krakowie jest taki lokal jak „Dzień i noc” ?
8 lip 2019 at 17:34
Czujne oko – chodziło o lokal w Kato :)
9 lip 2019 at 08:46
polecam sie :)
9 lip 2019 at 07:46
Pilem Pilsnera z wielkich beczek w piwnicach browaru a potem w restauracji na gorze.
Jedno i drugie bardzo mi smakowalo.
Swiezy serwowany w hospudkach tez jest dobry.
Butelkowany dosc cienki.
Dzieki za post.
Zdravi
9 lip 2019 at 07:58
Dzięki za komentarz! ;)
9 lip 2019 at 14:42
Cóż, ja się nieco zraziłem do Pilznera kiedy warzyli go w Poznaniu – w ogóle nie miał tego smaku co oryginał. Potem był okres, kiedy małe buteleczki były z Pilzna a te półlitrowe – z Poznania, ale ogólnie uważam, że Prazdroj padł nieco ofiarą współczesnych technik marketingowych. Po prostu, tak bardzo go chcieli zmonetyzować, że zaszkodzili marce (częsty motyw).
Może to jest próba powrotu marki na najwyższą półkę – wszak pilzner to był archetyp tego gatunku piw (i stąd mówimy 'pilzner z Brzeska’, podobnie jak mówimy rower czy adidasy). Jeżeli chcą przywrócić blask marce, to może być dobry pomysł – trzeba spróbować.
23 sie 2019 at 19:16
U nas w Tychach w restauracji „U przewoźnika jest też pilsner z tanka. Ogólnie coś koło 10 w Polsce jest.
2 wrz 2019 at 18:27
W Warszawie nad Wisłą w barze jupiter też jest pilsner urguell z tanka
9 wrz 2019 at 08:37
Michał G. z ojcem Jupitera prowadzą, powodzenia im życzę ☺ Niebawem pierwszy na północnej mapie kraju tankowy lokal z Urquellem w Gdańsku się otworzy, w końcu ? Poza piwnicą w browarze w Pilznie jest jeden lokal, nieopodal browaru, który leje niepasteryzowanego i niefiltrowanego Pilsnera. To jest sztos ?
28 maj 2024 at 19:20
Krajowe krafty-srafty zmęczone w butelkach wstyd! Miliony pseudopiw z niemiec i beneluksu robionych dla 40 milionów polaków by ich truć bo tam sami tego nie piją – kraj który zaopatruje pół świata w chmiel nie potrafi podać prawidło swojego własnego, świeżego i nieprzewalonego piwa dla swoich obywateli – wstyd. Gdzie są browary restauracyjne? Gdzie są minibrowary pasjonatów? W samej warszawie przed wojną było kilkanaście, a teraz co jest? jeden i nie krajowy? Wstyd. Ale hipster z butelką w ręku absurdalnie drogiego srafta przewalonego niczym kiedyś magnaci przewalali drogimi przyprawami – bo co to nie ja – to już nie wstyd, jak się bezczelnie wmawia ludziom. Wstyd!